Latają po tablicach znajomych buźki vicepresidentów w USA, gdzie wszyscy powtarzają jak mantrę historyjkę jakoby Kamala Harris miała być pierwszą kolorową kobietą na tym stanowisku. O ile bycie przez nią biologiczną kobietą jest raczej faktem (choć z płcią kulturową już tej pewności mieć nie można), to na pewno nie jest ona pierwszą osobą kolorową.
Przed nią za gabinetu Herberta Hoovera był ten miły Pan z poniższego zdjęcia, czyli niejaki Charles Curtis. Curtis miał korzenie wśród Ludzi Południowego Wiatru czyli Siuksów Południowych (dokładniej plemienia Kansów), którzy zamieszkiwali tereny Kansas. To od nazwy plemienia ten stan wziął swoją nazwę. Podobna historia dotyczy także stolicy stanu Kansas. Jej nazwa, czyli Topeka, pochodzi z kansowskiego „Tó Ppí Kˀé” co oznacza dokładanie… „dobre miejsce pod uprawę ziemniaków”.
Charles Curtis w polityce był obecny przez prawie cztery dekady. Zaczynał jako prokurator okręgowy, potem przez sześć kolejnych kadencji zasiadał jako członek izby reprezentantów i w końcu z przerwami jako członek senatu od 1907 aż do 1929 . Prócz tego, że był pierwszym nie w pełni białym Amerykaninem, który objął jedno z dwóch najważniejszych stanowisk w państwie warto dodać, że należał do partii republikańskiej oraz po czterech latach kadencji, na politycznej emeryturze, został wziętym adwokatem.
Za co go warto lubić i pamiętać? Chociaż był konserwatystą, był też gorącym orędownikiem idei integracji Indian w społeczeństwie, nadaniu im praw obywatelskich i wyborczych. Głosował za przyznaniem praw wyborczych kobietom, był przeciwny pracy osób młodocianych, ochronie praw związkowych i wspieraniu rolnictwa przez Państwo.
Ot.. taki to.. republikanin konserwatysta.